NIE CHCEMY BYĆ GRUBI…

Dziś mój koszmar wreszcie się skończył. Nadmiar tłuszczu, który utrudniał mi każdy ruch, który sprawiał, że przy każdym wysiłku sapałam jak miech kowalski, który utrudniał moje życie zawodowe, nareszcie zniknął.
Wiele, wiele razy próbowałam pozbyć się nadwagi, przeprowadzając skrupulatnie znane powszechnie diety. Chudłam wówczas, to prawda, ale zawsze, gdy zaczynałam „normalnie” jeść, po kilku dniach znowu zaczynałam tyć.
Moje życie stało się nie do zniesienia. Miałam dwa zestawy ubrań: pierwszy z nich służył mi w czasie, gdy byłam szczuplejsza, drugi zaś – w okresach otyłości. Kiedy przestawałam się mieścić w najobszerniejsze sukienki i spódnice, wpadałam w panikę i podejmowałam kolejną decyzję o odchudzaniu. I choć wysoko ceniłam uroki stołu, skazywałam się na tortury głodu.


Te znaczne wahania wagi narażały – czułam to – moje zdrowie na niebezpieczeństwo. Nadmiar tkanki tłuszczowej, stres, znany wszystkim osobom publicznym, wywierały negatywny wpływ na moje serce.
Dzisiaj mogę powiedzieć zupełnie szczerze, iż można schudnąć szybko, nie cierpiąc z powodu bolesnych skurczów żołądka z głodu, nie patrząc z zazdrością na talerze sąsiadów przy stole, i co najważniejsze – nie narażając swego zdrowia.
Przyczyny nadwagi i otyłości są bardzo różne, ale – przynajmniej taką mam nadzieję – każdy znajdzie rozwiązanie swoich problemów.
Jestem tego żywym dowodem i jeśli tylko zdecydujecie pójść za moimi wskazówkami, z ogromną przyjemnością stwierdzicie, że zdołacie bez większego trudu dokonać korzystnych zmian w swoim wyglądzie, a co za tym idzie – również i samopoczuciu.
Nic z tych rzeczy! Jaka jest zatem odpowiedź? Na czym polega mój sekret? Nie ma tu ani magii, ani żadnego triku czy sztuczki. Moje zdrowie nie jest tematem, na który mogłabym żartować.
Przyczyną mojego schudnięcia jest odkrycie mi przez moją szwajcarską przyjaciółkę, specjalistkę od zdrowego żywienia, łagodnej metody, która opiera się na zdrowym rozsądku.
Dlaczego wszyscy mamy w sobie tak silną potrzebę uzyskania „społecznie akceptowanego” wyglądu? Kto z nas nie lubi komplementów? Kto nie odczuwa przyjemności, widząc w oczach innych aprobatę dla swojego wyglądu? Z całą pewnością – niewielu z nas.